AKTUALNOŚCI AKTUALNOŚCI

Amator ekstremalnych rajdów ukarany przez naturę i Straż Leśną

Nieoczekiwany finał miała sprawa, którą prowadzili strażnicy leśni z terenu lubelskiej dyrekcji. Zatrzymany amator nielegalnej jazdy terenowej poniesie konsekwencje za złamanie prawa oraz brak szacunku dla otaczającej przyrody, lasu i jego mieszkańców.

Pod koniec sierpnia br., w uroczysku Fryszarka na terenie Nadleśnictwa Józefów, patrol Straży Leśnej natrafił na mężczyznę niosącego pojemnik z cieczą. Jego zachowanie zaniepokoiło leśników, którzy postanowili skontrolować napotkanego wędrowca. Nie miał on przy sobie żadnych dokumentów potwierdzających tożsamość. Okazało się także, że w niesionym przez niego pojemniku znajdowała się benzyna, a w kieszeni – paczka zapałek. Biorąc pod uwagę panujące w tamtym okresie warunki pogodowe, których konsekwencją było duże zagrożenie pożarowe, a także wszelkie zaistniałe okoliczności, strażnicy leśni mogli mieć uzasadnione podejrzenia, że to może być potencjalny podpalacz.

Zatrzymany tłumaczył nam, że jest mieszkańcem pobliskiej wsi i przeszukuje leśne ostępy w poszukiwaniu quada, którego rzekomo zagubił w tej okolicy. Nie było to wiarygodne, dlatego został wezwany na miejsce patrol policji – relacjonuje jeden ze strażników.

Przypomnijmy, że zgodnie z art. 29 Ustawy o lasach ruch motorowerem, pojazdem silnikowym (samochodem, motocyklem czy quadem), a także zaprzęgiem konnym dopuszczalny jest w lesie tylko drogami publicznymi.

Po przekazaniu sprawy stróżom prawa, strażnicy nie spodziewali się, że może mieć ona jeszcze dalszy ciąg. Patrolując teren leśnicy nie znaleźli zaginionego quada, o którym wspominał mężczyzna.  

Po upływie kilkudziesięciu dni od tego zdarzenia, jeden z myśliwych poinformował Straż Leśną, że natrafił na porzuconego czterokołowca na trudnodostępnym terenie lasów józefowskich. Strażnicy błyskawicznie skojarzyli ten fakt ze sprawą potencjalnego podpalacza. Sęk w tym, że quad znajdował się kilkanaście kilometrów od miejsca, w którym poszukiwał go wówczas zatrzymany mężczyzna.   

Dla mieszkańca gminy Józefów finał tej sprawy nie był jednak zbyt szczęśliwy. Jedynym plusem całej sytuacji okazało się dla niego odnalezienie „zaginionego quada”. Mężczyzna będzie musiał zapłacić mandat karny za popełnione wykroczenia w wysokości nawet do tysiąca złotych.

Niech opisana historia będzie przestrogą. –Leśni amatorzy jazdy ekstremalnej nie dość, że wchodzą w konflikt z prawem, to mogą również stracić swój pojazd. Opisane zdarzenie dowodzi, że odnalezienie zguby może być nie lada sztuką, a w niektórych przypadkach wręcz niemożliwe – podsumowuje Jerzy Reja, główny specjalista SL ds. Straży Leśnej RDLP w Lublinie.