AKTUALNOŚCI AKTUALNOŚCI

Grzyby jakich nie znamy

Barwny, różnorodny i często enigmatyczny – taki jest świat grzybów, o czym przekonujemy się każdego roku, nie tylko w pełni sezonu. Jego częścią są również gatunki, które trafiają do koszyków grzybiarzy dużo rzadziej od tych najbardziej pożądanych, ale przykuwają uwagę nieszablonowym wyglądem, oryginalnym kolorem bądź specyficznym zapachem.

W naszym kraju występuje przeszło 3 tysiące gatunków grzybów wielkoowocnikowych. Ponad 1300 z nich jest jadalna, a więcej niż 90 procent wszystkich gatunków w Polsce rośnie w lesie. Szacunkowo na 1 ha terenów leśnych można znaleźć nawet 400 kg grzybów. Ten ogromny, nie do końca zbadany i fascynujący świat zainspirował naukowców do tego stopnia, że utworzyli mu odrębne królestwo. O tym jak trudno je rozszyfrować świadczą m.in. wyniki badań przeprowadzonych przez CBOS, według których większość Polaków potrafi rozpoznać zaledwie kilka – co najwyżej kilkanaście gatunków grzybów.

Wątpliwości pojawiają się w sytuacjach, w których na drodze wędrujących po lesie stają nie dobrze im znane prawdziwki, podgrzybki czy inne popularne okazy jadalne, ale grzyby rzadko spotykane, choć charakterystyczne to dla części osób nieznane i trudne do sklasyfikowania. One też mają do spełnienia swoją rolę będąc istotnymi dla lasu jako ekosystemu czy znajdując swoje zastosowanie w rodzimej kuchni, choć niektórych z nich nie należy zbierać z uwagi na silnie trujące właściwości. Na takie gatunki można natrafić również przemierzając leśne ostępy RDLP w Lublinie.

Nawet początkujący grzybiarz powinien zauważyć w lesie soplówkę bukową (Hericium coralloides), wyglądem przypominającą nie grzyba, lecz koralowca. Owoce tego gatunku pojawiają się w lasach od lipca do listopada, ale nie można ich zbierać z uwagi na objęcie statusem częściowej ochrony grzybów. Równie charakterystycznym gatunkiem, który w przeciwieństwie do soplówki może trafiać do koszyków grzybiarzy jest przypominający wyglądem kalafiora siedzuń sosnowy (Sparassis crispa), nazywany także szmaciakiem gałęzistym. Natrafienie na niego nie jest łatwym zadaniem, bowiem w ciągu roku wyrasta zaledwie jeden owocnik, który rozwija się u podstawy pnia, najczęściej na korzeniach sosny. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ jest on jej pasożytem. Dużo cenniejszą informacją jest jednak fakt częstego wykorzystywania siedzunia w naszej kuchni. Podobno ma on wiele zastosowań, ale prawdziwą furorę robią kotlety a’la schabowe. Wszystkim, którzy mają ochotę na przyrządzenie takiej kulinarnej uczty nie pozostaje teraz nic innego jak znalezienie go ukrytego w leśnych ostępach. Nawet w trakcie ponurych jesiennych dni w lesie bez problemów można dostrzec trzęsaka pomarańczowożółtego (Tremella mesenterica), którego owocnik, poza rzucającym się w oczy kolorem, ma specyficzną, galaretowatą konsystencję i według niektórych przypomina wyglądem powierzchnię mózgu. Jest to saprofit wywołujący brunatną zgniliznę drewna. Można go zauważyć na martwych gałęziach drzew liściastych. Rzucającym się w oczy okazem, na który natrafimy nie tylko w lasach, lecz także w przydomowych ogródkach jest czernidłak kołpakowaty (Coprinus comatus). Jego największą wadą jest fakt, że bardzo szybko czernieje i się rozpływa tracąc swoje wszelkie walory.

To tylko kilka z setek gatunków, jakie występują w lasach lubelskiej dyrekcji. Więcej informacji o nietypowych okazach można znaleźć w publikacji „Grzyby jakich nie znamy” wydanej na zlecenie Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych.

Zarówno leśnicy, jak i pracownicy stacji sanitarno-epidemiologicznych apelują, aby zbierać wyłącznie okazy, co do których mamy pewność, że są jadalne i nie objęte ochroną, a w razie wątpliwości skonfrontować swoje zbiory z atlasem grzybów, z doświadczonym grzybiarzem z długoletnim stażem lub specjalistami z sanepidu.